jest pięknie ja przestaje już oddychać
Nie możemy już oddychać! Urzędnicy traktują nas niczym Murzynów. Bo nasza „czarna” branża nie może już oddychać. To takie długie, bo trwające ponad 15 lat bez podwyżki Cennika „osiem minut i 46 sekund„.1 Widzę tu pewne analogie, bo tam także sprawa dotyczy BRD. Charles Estezem z Chicago jest czarnoskórym. Przyjechał do urzędu miejskiego, żeby zapłacić […]
Kiedy „proszę rzucić” przestaje już wystarczać. Palenie papierosów od dekad jest wskazywane jako jeden z kluczowych czynników ryzyka dla zdrowia publicznego. Światowa Organizacja Zdrowia (World Health Organization – WHO) regularnie alarmuje o postępującej „epidemii palenia” i podaje, że z nikotynizmem zmaga się obecnie 1,3
Rozluźnianie i rozciąganie klatki piersiowej – masaż i terapia manualna mogą być dobrym pomysłem. Konkretnych rozwiązań jest u mnie pełno także zachęcam do szperania na moim blogu i w eBookach. Nie mogę głęboko oddychać, nie mogę wziąć głębokiego oddechu.Są to częste stwierdzenia, które do mnie trafiają. Sprawdź jak
Proces dbania o swoje wewnętrzne piękno nie jest łatwy, szybki i przyjemny, wymaga więcej czasu i raczej nie da się go załatwić podczas jednej sesji, a o znieczuleniu ogólnym podczas pracy nad sobą można zapomnieć. Natomiast często okazuje się, że po takim "maratonie" skalpel przestaje już być potrzebny.
Witam od kiedy pamietam mam tak od malego.od dluzszego czasu nasijala sie u mnie te objawy. kiedy zasypiam przestaje oddychać dzieje sie tak też podczas snu wtedy sie wybudzam wpadam wtedy w panikę (jestem bardzo nerwową osobą po przejściach) kreci mi sie wtedy w głowie i sciska w gardle. Proszę o pomoc lekarze rozkladają ręce i
nonton film all of us are dead sub indo. – Jak rodzi się zdrowe dziecko, to natychmiast oddycha, natychmiast je, płacze, normalnie wydala. Julek żadnej z tych czynności nie opanował i nigdy nie opanuje w sposób fizjologiczny. On się wszystkiego musi nauczyć – mówi Katarzyna Klimczuk, mama JulkaChłopiec urodził się z nieuleczalna chorobą: klątwą Ondyny. Gdy zasypia, przestaje oddychać, dlatego musi być podpięty do respiratora. Dodatkowo jego przewód pokarmowy nie wykształcił się prawidłowo, dlatego musi być karmiony z pominięciem jelit. Tej choroby też nie można wyleczyć. Kolejnym schorzeniem, jakie doskwiera Julkowi, jest padaczka. To jednak nie koniec.– Przez pewien czas było założone, że dziecko jest takie chore, że nie szukajmy mu kolejnych problemów. A potem tych problemów było coraz więcej i coraz bardziej się nasilały – wspomina pani Katarzyna. I dodaje: – W pewnym momencie zdiagnozowano u niego bardzo duży nowotwór. Był położony w tylnej części jamy brzusznej, więc nawet, jeżeli robiono mu USG, to tego nowotworu nie było widać. W większości został on wycięty, ale nie w całości.– Resztka, która została, nie zmienia się. Natomiast nigdy nie wiadomo, czy to się nie odzewie. On jest po kilku skomplikowanych i wyniszczających chemioterapiach, a to dalej jest – mówi dr Jolanta Kołodziejczyk, anestezjolog z Centrum Zdrowia Dziecka w dla rodziny Klimczuków są najtrudniejsze.– Codziennie przypięty jest do pulsoksymetru, respiratora i pompy żywieniowej. I jak Julek kręci się w nocy, to kręcą się wszystkie przewody wokół niego, a my tylko je rozplątujemy – opowiada pani Katarzyna.– W tym tygodniu miałam taką sytuację, że Julek nie spał kilka godzin w nocy, to ja przysnęłam, bo byłam bardzo zmęczona. On w tym czasie zaczął kombinować, zrywać sobie opatrunek, a to już jest bardzo niebezpieczne. Zerwał worek stomijny, zrobiło się totalne zamieszanie. Przez godzinę musieliśmy wszystko odkręcać, tylko dlatego, że na chwilę straciłam czujność – opowiada pani Katarzyna.– Jesteśmy nieemocjonalni, ponieważ jest to taktyka na przetrwanie. Skóra troszeczkę twardnieje, jak widzi coś po raz setny. Uruchamia się procedura, wie się, żeby wziąć to, a przyłączyć coś innego – dodaje Miłosz Klimczuk, tata dwa lata życia Julek i jego rodzice w większości spędzili w szpitalach. Tylko w jednym roku, było to aż 220 dni. Mama Julka zrezygnowała z pracy. Po to, żeby być bliżej fachowej pomocy w Centrum Zdrowia Dziecka, rodzina Julka opuściła Poznań i zamieszkała pod Warszawą.– Kiedy Julek był mały, to w szpitalu zadano mi oficjalnie pytanie, czy my go chcemy do domu. To była chyba najbardziej bolesna rzecz, jaką usłyszeliśmy. To pytanie dotknęło mnie do głębi, do kości. Przecież to jest moje dziecko, nie chcę siedzieć w szpitalu do końca życia – mówi pani Katarzyna.– Miałem taką myśl na początku, jak byliśmy jeszcze w Poznaniu, że gdyby Julek odszedł, to byłoby mi strasznie przykro, że nie skosztował świata. Znał wtedy świat tylko z perspektywy inkubatora. Pomyślałem, że to jest niesprawiedliwe, że się urodził, wycierpiał się i miał odejść, nie wiedząc, że jest słońce, że jest siostra, rower, czy cokolwiek. Teraz obserwując Julka cieszę się, że on to wszystko widzi i cieszy się światem – mówi tata pomocRodzice, dzięki wsparciu fundacji oraz swojej zaradności, finansują rehabilitację Julka, uczą go mówić, przygotowują go do razie chłopiec wymaga całodobowej opieki. Dlatego rodzice poszukują wykwalifikowanej osoby, która przez kilka godzin, w dzień lub w nocy, odpłatnie mogłaby opiekować się Julkiem.– Julek nie nadaje się, żeby pójść do przedszkola, co by dało chwilę wytchnienia. Potrzebna jest opieka, żeby oni mogli się wyspać, bo jedno w nocy musi nie spać – zwraca uwagę dr Jolanta Kołodziejczyk.– W tym roku mieliśmy osiem nocek, podczas których spaliśmy z żoną spokojnie. Gdyby tych nocy było więcej, to na pewno byśmy funkcjonowali lepiej – mówi tata Julka.– Niedawno udało nam się namówić pewną panią pielęgniarkę, która przychodzi kilka razy w miesiącu, żebyśmy mogli mieć trochę więcej snu. Jak mało śpimy, to jesteśmy ciągle zmęczeni. A im bardziej jesteśmy zmęczeni, tym mniej mamy siły i cierpliwości, żeby to wszystko ogarniać. Nawet w Warszawie jest ciężko o kogoś, kto by chciał nas odciążyć – mówi pani z nami możesz pomóc Julkowi oraz innym podopiecznym Fundacji TVN. Wystarczy wysłać SMS na numer 7126 o treści POMAGAM (1,23 zł z VAT).Historię Julka przedstawiamy w ramach naszej corocznej akcji na rzecz podopiecznych Fundacji TVN. W kolejnych reportażach, kolejne dzieci opowiedzą o tym, z czym muszą zmagać się, na co dzień. Warto pomagać!
Powód by oddychać - opinie „Powód by oddychać” jest to jedna z tych książek, które od razu rzucają się w oczy. Długo nie musiałam się zastanawiać, kiedy otrzymałam zapowiedzi od wydawnictwa, od razu poprosiłam o tą pozycję. Wszystko to przez tą magnetyczną okładkę i bardzo zachęcający opis. Szesnastoletnia Emma nie jest zwykłą nastolatką. Jej życie opiera się na kłamstwach i strachu . Nikt nie wie co dzieje się w jej życiu. Jej jedyna przyjaciółka Sara może tylko się domyślać, bo nigdy nie usłyszała prawdy z ust Emmy. Do tej pory dziewczyna starała się nie rzucać w oczy, jednak wszystko się zmienia, gdy w szkole pojawia się Evan, który próbuje zbliżyć się do niej, ale to by oznaczało przyznanie się do przykrej prawdy… Co zrobi Emma? Czy przegapi swoją jedyną szansę na szczęścia, aby uniknąć niewygodnych pytań? Najbardziej w tej książce zadziwiły mnie jej rozmiary. Nie spodziewałam się, że będzie tak obszerna. Okładka przyciągała wzrok jeszcze bardziej niż na zdjęciu, po prostu nie można przejść obojętnie obok takiej pozycji. Już od pierwszych stron nie mogłam się od niej oderwać. Historia pochłonęła mnie i wszystko przestało się dla mnie liczyć, a gdyby nie obowiązki domowe przeczytałabym ją w kilka godzin. Emma to skrzywdzona przez życie nastolatka. Nie chodzi na imprezy, nie ma wielu przyjaciół, a oprócz Sary, która jest jej jedyną przyjaciółką, nikt się nią nie interesuje. Z każdym dniem odlicza pozostały czas, który dzieli ją od pójścia na studia, to właśnie w tedy ma skończyć się koszmar w jej życiu. Aby osiągnąć swój cel cały swój wolny czas poświęca nauce, zajęciom dodatkowym oraz różnym dyscypliną sportowym. Sara przygląda się jej cierpieniu, pomaga jej na tyle ile pozwoli jej Emma, przez co nie wiele może zrobić. W tym przypadku widzimy profil psychologiczny ofiary przemocy domowej oraz oprawcy. Ofiara zamiast szukać pomocy aby zakończyć swój horror, wymyśla co raz to nowsze historie swoich obrażeń, a swoje zachowanie usprawiedliwia dobrem swojego kuzynostwa, którym nie chce odebrać rodziców, bo przemoc ich nie dotyczy. Ofiary przemocy domowej kierują się właśnie takim zachowaniem, przyzwalają na takie traktowanie i wierzą, że kiedyś ich koszmar się skończy lub oprawca się zmieni. Autorka świetnie przedstawiła tok rozumowania osoby, która jest dotknięta przemocą. Nie można zapomnieć także o oprawcy, którym w tym przypadku jest ciotka dziewczyny, Carol. Jej zachowanie przypomina chorobę psychiczną. Za każdym razem kiedy znęca się nad Emmą wymyśla błahe powody, a sposoby wykonywania swoich kar nie mieszczą się w głowie. Z tego całego odrętwienia, w którym znajduje się Emma, wyrywa ją Evan, jest on nowym uczniem w szkole i jako jedyny, oprócz Sary, próbuje dotrzeć do dziewczyny. Zbiera o niej informacje i zbliża się do niej, choć ona na to mu nie pozwala. Kiedy wtargnął do jej życia zbyt głęboko, ona desperacko próbuje się go pozbyć, bo nie chce aby dowiedział się prawdy. Mimo że autorka pisze prostym językiem, bardzo świetnie przekazuje emocje, które towarzyszą głównej bohaterce. Przy każdym spotkaniu z oprawcą czułam strach, kiedy ona była szczęśliwa u mnie pojawiał się uśmiech na twarzy, tych emocji jest o wiele więcej, za każdym razem pojawiała się inna reakcja na to co czytałam. Autorka nas nie oszczędza wielokrotnie chciałam krzyczeć aby przemówić do rozsądku Emmie, nie mogłam na to wszystko patrzeć. Po części rozumiałam dlaczego nikt nie reaguje, a także wyczekiwałam momentu kiedy to nastąpi i ktoś zareaguje. Samo zakończenie powoduje, że oczekiwanie na następną część będzie męczarnią. Moja ocena: 9/10 Istnieją książki, które zatrzymują oddech. Zwalniają akcję serca, momentami przyprawiając czytelników o zawał. Ostatnie miesiące wprowadziły na polski rynek kilka takich pozycji i myślałam, że nic mnie już tak nie poruszy. Dopóki nie przeczytałam "Powodu, by oddychać" Rebecci Donovan - książki tak wzruszającej, że nie mogłam złapać oddechu między kolejnymi falami łez. Zarwałam dla niej noc, wstałam wcześnie rano, postanowiłam ten raz odpuścić obowiązki i pozwoliłam sobie całkowicie wsiąknąć w lekturę. I płakać. Emily ma szesnaście lat i od dzieciństwa mieszka z wujkiem, ciotką i ich dziećmi. Jej tata zginął w wypadku samochodowym, w efekcie czego mama popadła w alkoholizm i nie była wstanie zająć się córką. Od kiedy tylko dziewczyna przekroczyła próg nowego domu, ciotka Carol nie mogła znieść myśli o intruzie. Z biegiem lat nic się nie zmieniło. Nienawiść ciotki urosła do gigantycznych rozmiarów, a jej mąż, brat zmarłego ojca Em, udaje, że nie widzi żadnych momentów, kiedy kobieta wyżywa się na dziewczynie. Emma nie może nikomu się przyznać do tego, co dzieje się w domu, gdyż nie chce, by dzieci tej dwójki straciły rodziców. Dlatego codziennie przechodzi przez piekło i pozwala na przemoc domową. Razem z przyjaciółką Sarą próbują każdego dnia wprowadzić w jej życie trochę słońca. Aż do czasu, gdy na drodze Em pojawia się Evan i jej już i tak mało uporządkowany świat staje na głowie... Ta książka mną po prostu wstrząsnęła! Nie jestem pewna, czy umiem zebrać myśli na tyle, by oddać jej należny zachwyt i wzruszenie. Zaczynając, nie byłam pewna, czy to będzie "to", lecz już pierwsze strony sprawiły, że nie mogłam się oderwać od lektury. Nie dałam rady pójść spać, a gdy w końcu zasnęłam po kilku godzinach lektury, wstałam rano wcześniej niż zwykle, by czytać dalej. Gdziekolwiek byłam i cokolwiek robiłam, myślałam o tej książce. Nawet robiąc Mamie masaż, książka była tuż obok - w skrócie: nic nie było w stanie oderwać mnie od lektury. Rebecca Donovan poruszyła temat, o którym dawno już nie wspominano w książkach dla młodzieży. Przemoc domowa zawsze istniała i zdaje się, że nic nie jest w stanie jej wyeliminować. Emma nie jest jedną z postaci, które kryją w sobie dwie osobowości: jedną pozytywną i drugą wystraszoną. Wręcz przeciwnie - łączy oba te charaktery w sobie, tworząc dobry przykład w miarę silnej psychicznie osoby borykającej się z przemocą w domu. Mimo licznych siniaków i blizn, niekończących się pogróżek i bezgranicznej wściekłości ciotki ciągle walczy, nie pozwala zabić swojego ducha i nadziei na lepsze jutro. Nie prosi o pomoc, gdyż ulga dla niej znaczyłaby piekło dla dzieci okropnego wujostwa, które zostałyby bez rodziców. Odlicza dni pozostałe do skończenia szkoły, wyniesienia się z domu i ucieczki z tego domowego więzienia. Mimo tej traumy, nie przestaje dążyć do największych celów. Unikanie ciotki przekłada na naukę i dochodzenie do perfekcji w sporcie (uprawia futbol amerykański i według Sary jest najlepszym strzelcem w całym stanie), co może zapewnić jej dostanie się na najlepsze uczelnie i szybszą ucieczkę z piekła. Byłam pełna podziwu dla Emily. Przepłakałam co najmniej połowę książki i zużyłam co najmniej dziesięć opakowań chusteczek. Nigdy nie zrozumiem, jak ktoś może robić coś takiego drugiej osobie, jak durna uraza może zniszczyć komuś życie. Przeżywałam tę desperacką próbę normalnego życia za wszelką cenę, jakbym to ja była w ciele Em. Nie mogłam powstrzymać łez, a każdy cieplejszy moment z Sarą lub Evanem sprawiał, że wypuszczałam z siebie powietrze z ulgą, że zarówno Emma, jak i ja sama jako czytelniczka dostałyśmy chwilę przerwy od tego koszmaru. Szalenie podobały mi się postaci Sary i Evana - wspaniałych przyjaciół Em, którzy naprawdę przejmowali się jej losem, mimo że nie do końca wiedzieli, z czym dokładnie się wiązał. Pod ich wpływem zastanowiłam się, ilu ja mam takich ludzi w swoim środowisku i doszłam do naprawdę okropnych wniosków. Każdy powinien mieć taką Sarę schowaną głęboko w sercu oraz takiego Evana trzymanego w najgłębszym sekrecie jak najcenniejszy skarb. Język jest jak najbardziej odpowiedni, całkiem młodzieżowy, ale skierowany też nieco do starszego odbiorcy. Pojawiają się wulgaryzmy padające z ust ciotki, ale nie ma ich aż tak wiele. Z pewnością zasługą nie tylko porywającej fabuły, ale też dobrego warsztatu Rebecci Donovan i płynnego stylu książkę pochłonęłam jednym tchem i w chwili, gdy piszę kolejne słowa, mam przerwę od czytania książki po raz drugi i to ledwo po tym, jak ją skończyłam. Coś takiego jeszcze mi się nie przydarzyło. Szata graficzna, jak sami możecie zobaczyć, jest po prostu przecudowna. Srebrzysta okładka, jakby w odcieniu łez rozpaczy i bezradności, podkreślająca szarą, smutną rzeczywistość, w jakiej przyszło żyć Emmie. Rebecca Donovan sprawiła, że przepłakałam kilka dobrych godzin, a mama, widząc, w jakim jestem stanie, nalegała, bym przerwała lub kompletnie skończyła lekturę. Momentami czytałam opisy okrucieństw po kilka razy, nie mogąc uwierzyć w takie bestialstwo. Innym razem rozkoszowałam się chwilami szczęścia, tak niedozwolonymi i jednocześnie potrzebnymi Emily. Gorąco polecam Wam lekturę tej książki, ale uprzedzam, byście przygotowali się psychicznie. "Powód, by oddychać" rozstraja emocjonalnie, zapiera dech w piersi, zatrzymuje akcję serca i grozi odwodnieniem z powodu ilości wylanych łez. Emma mieszka w bogatej okolicy w stanie Connecticut. Jej trudna sytuacja rodzinna sprawiła, że musiała zamieszkać z wujkiem George i ciotką Carol. Dziewczyna ma jasno wyznaczony cel, przetrwać do końca szkoły i pójść na studia. Odlicza dni, uczęszcza na zajęcia zaawansowane, jest gwiazdą sportu, jednak prawie z nikim nie rozmawia. Jej jedyną przyjaciółką jest Sara. Świat Emmy jest ułożony i z pozoru spokojny do czasu spotkania Evana Matthewsa, który zburzy jej mury obronne a głęboko skrywany sekret dziewczyny powoli zostanie odkryty. Emma a właściwie Emily, ponieważ tak brzmi jej prawdziwe imię jest ofiarą przemocy w rodzinie. Jest to jasne od pierwszych stron. Byłam zdziwiona jak szybko jej historia mnie pochłonęła. Autorka stworzyła tak prawdziwą postać, że było to aż przerażające. Emily jest niezwykle silna, to, co ją spotyka umacnia w przekonaniu, że robi dobrze milcząc, by chronić kuzynostwo. Jej zachowanie jest dla mnie przejawem skrajnej głupoty, gdyż każdy wie, że milczenie jest najgorszym rozwiązanie. Pomimo tego, że przez cały czas irytowało mnie jej milczenie, polubiłam ją. Ma piękny charakter. Silna i wytrwała, dba o innych. Skupiłam się całkowicie na jej osobie i trzymałam kciuki, aby wytrwała i w końcu zaznała szczęścia, które Evan może jej dać. Chłopak sympatyczny i uroczy, a mimo wszystko nie wymuskany i idealny, on również popełnia błędy, dzięki czemu ich historia jest niezwykle realna. Książka napisana jest prostym językiem. Czyta się szybo a 490 to nie mało a jednak uciekło nim się obejrzałam. Książka ma swoje lepsze i gorsze momentu. Zacznę od początku, poznajemy Emme, jej sytuacje rodzinną i relacje z rówieśnikami. Bez wątpienia mocny początek. W momencie poznania Evana następuję lekki przestój z akcją. Bohaterka stara się zatrzymać tę znajomość na etapie przyjaźni i tu nastaje ta gorsza część, bohaterowie potajemnie się spotykają, Emma często jest poniżana w domu a wszystkie te chwilę się powtarzają. Chciałam, aby wydarzyło się coś nieoczekiwanego a tu trwałam w zawieszeniu, na szczęście nie dość długo, aby mnie zniechęcić. Kiedy akcja nabrała tępa, byłam dosłownie zgubiona. Z zapartym tchem śledziłam losy Emmy i Evana i zdecydowanie trzecia część książki jest najlepsza a zakończenie wstrząsające. Jak można zostawić czytelnika tak oniemiałego i zaskoczonego? Nie wiem jak wytrzymam do następnego tomu w niewiedzy. Bardzo ważnym tematem lektury jest przemoc. Autorka nie szczędzi opisów okrucieństwa, jakie spotyka Emily, szczególnie ze strony ciotki. Padają ostre słowa, które niejednokrotnie sprawiały, że w zdumieniu patrzyłam na tekst przed sobą, jednak najgorsze były chwile, kiedy Carol używała siły na podopiecznej. Jej chora fascynacja krzywdą dziewczyny mnie oszałamiała. Kobiet niejednokrotnie doprowadziła do krwi, pozostawiała po sobie blizny i czuła się bezkarna. Podziwiałam Emily za jej odwagę i wytrwałość. Autorka zgotowała prawdziwy wir emocji. Naprawdę trudno przeczytać całą książkę nie roniąc łez. Wielokrotnie czułam złość, oburzenie a nawet obrzucenie do Carol i Georga. Jak można tak traktować drugiego człowieka? W tym bestialskim świecie można znaleźć również pozytywy napawające nadzieją i szczególnie jej doceniłam. „Powód by oddychać” jest książką, którą należy przeczytać, choć jestem świadoma, że nie wszyscy ją pokochają tak mocno jak ja. Prawdziwość tej historii dosłownie chwyciła mnie za duszę. Przeraża mnie świadomość, że gdzieś jest prawdziwa dziewczyna, kolejna Emily która cierpi i przeżywa katusze za zamkniętymi drzwiami, w tajemnicy przed wszystkimi. Jest to historia o dorastaniu, bólu i trudnych wyborach. Nie jest to piękna opowieść miłosna. Relacje bohaterów są autentyczne, nie brak w nich błędów, niedomówień i raniących słów. Z fascynacją patrzyłam na rozwijające się między nimi uczucie, piękne i czyste. Zaopatrzcie się w chusteczki i pozwólcie sobie na przeżycie tej okrutnej a zarazem cudownie rozczulającej historii razem z Emily. "Dlaczego tu przyszło mi żyć? Znałam odpowiedź. To nie był wybór, tylko konieczność. Nie miałam dokąd pójść, a oni nie mogli odwrócić się do mnie plecami. Byli moją jedyną rodziną, za co jednak nie mogłam być wdzięczna losowi." Emma to cicha, nie wyróżniająca się z tłumu dziewczyna, która w swoim życiu przeżyła a raczej przeżywa istne piekło. Mimo tego że ma bardzo dobre oceny, osiągnięcia sportowe oraz jest posłuszna w domu jej ciotka się nad nią znęca. Em robi wszystko żeby wyrwać się z tego piekła na ziemi, wciąż odlicza czas kiedy będzie mogła wyjechać na swoją wymarzoną uczelnie ale Carol bardzo umiejętnie (niestety) sprawia, że ten czas który musi jeszcze spędzić w "domu" jest istnym koszmarem. Niestety nie kończy się na wyzwiskach, dziewczyna nie raz musiała zakrywać sińce które na jej ciele zostawiła ciotka. Tylko dzięki swojej przyjaciółce Emma może liczyć na kawałek normalnego życia, jedynie Sara wie co dzieje się za zamkniętymi drzwiami, co prawda Em nie mówi jej wszystkiego mimo to zawsze może liczyć na wsparcie ze strony przyjaciółki. Co się stanie kiedy w życie dziewczyny wparuje miłość i to wraz z Evanem, czy dzięki niemu zacznie normalnie żyć? Czy miłość wreszcie pozwoli jej zaczerpnąć powietrza którego tak bardzo potrzebuje Emma? Kiedy skończyłam czytać książkę najpierw miałam totalną pustkę, chwile później zaczęłam odczuwać nadmiar emocji, byłam trochę zła, trochę rozczarowana, trochę smutna ale na pewno ciekawa co wydarzy się dalej, w stu procentach odczuwałam mimo wszystko odrobinę radości. A wszystkie te emocje były wywołane przez ta genialną pozycje, ani razu się nie zwiodłam, chce więcej i więcej. Książka jest bo prostu boska, postacie są bardzo dobrze wykreowane, zdążyłam sie z nimi zaprzyjaźnić, niektóre z nich znienawidzić oraz się zakochać a to wszystko czytając tą o to lekturę. Dzięki temu że autorka pisze bardzo ciekawie oraz bardzo dobrze opisuje bez trudu wczułam się w postać Emmy przez co nie raz targała mną złość, kręciła mi się łezka w oku no i odczuwałam jakiegoś rodzaju radość. Em jest bardzo silną osobą więc nie raz mnie szokowała swoją wytrwałością, ja w niektórych sytuacjach na pewno bym nie wytrzymała psychicznie i fizycznie, podziwiam ją. Jest to jedna z tych powieści, którą na pewno zapamiętam, czuje że bardzo wdarła mi się w pamięć, mogę ja w stu procentach polecić bo jest to książka która przekazuje wiele wartości, czytając ją można się wiele nauczyć. Jestem pewna że będę ją polecać moim znajomym bo jest to jedna z tych książek po którą po prostu powinno się sięgnąć. Polecam bardzo gorąco. Jeżeli jeszcze nie macie swojego egzemplarza to radzę szybko zakupić :) Siła, determinacja, wytrzymałość na ludzką nienawiść i skrywane bolesne wspomnienia. Wszystko to ma Emma, główna bohaterka. Musi codziennie zmierzać się z okrutną bestią, która ją nienawidzi i chce zniszczyć jej życie. Młoda, mądra dziewczyna jest skryta w sobie a jedyne co posiada to kochającą przyjaciółkę. Pojawia się osoba, która za wszelką cenę chce otworzyć ją przed rzeczywistym światem. Emma, nie ma łatwo w życiu. Przemoc rodzinna, którą codziennie musi wytrzymywać jest nie do opisania. Nie chce pokazywać, że jest słaba więc bierze to wszytko na siebie. W domu jest postrzegana jako służącą, której można dołożyć i się odstresować. Jej ciotka Carol jest bezgranicznym monstrum, która chce ją dosłownie zniszczyć. Reszta rodziny nawet tego nie dostrzega, a ona sama nie chce donieść nikomu o tym, bo nie chce osierocić dwojga kuzynów. Pojawia się chłopak, który się nią zainteresował, sama nie rozumie, dlaczego w ogóle ją dostrzegł. Gdyż była niezauważalna w szkole. Na początku prost nienawidzi Evana, ale z czasem jej uczucia nabierają znaczenia. Chłopak wspiera ją, rozjaśnia jej rzeczywistość. Powód by oddychać jest książką pokazującą, że nie każdy ma cudnie w domu. Osoba, która dużo cierpi, umie najlepiej udawać szczęśliwą osobę, u której wszytko gra. Lektura strasznie wzrusza, opisując o cierpieniu Emmy i o tym jak ten młody chłopak stara się ją uszczęśliwić. Okładka jest strasznie prosta, co lubię, pokazuje swoją prostotę, co ma dobry wpływ. W księgarniach jest wiele książek, które opisują podobne sytuacje. Lecz w tej książce jest coś takiego, że nie da się o niej zapomnieć, zostaje w naszym sercu na długi czas. Wiele osobom się spodoba ta propozycja. Umieszczam ją na półce wielkim przekonaniem, że kiedyś jeszcze po nią sięgnę. Jeśli nie macie do czytania jakiegoś bestselleru polecam Wam Powód by oddychać, nie zawiedziecie się. „W rozrachunku między miłością a stratą to miłość popychała mnie do walki o to, by... oddychać.” Gdy skończyłam czytać książkę nie byłam skłonna do jakichkolwiek słów. Koniec był po prostu tak mocny, tak niespodziewany i zaskakujący... że aż wbijał (dosłownie!) w fotel. Usilnie próbowałam znaleźć ciąg dalszy, jakieś ukryte słowa, COKOLWIEK byleby dowiedzieć się co będzie dalej... Ta książka sprawiła, że zaniemówiłam z wrażenia i do tej chwili nie potrafi wyjść mi z głowy. Nie ma słów by opisać jaka jest cudowna – ją po prostu trzeba przeczytać! Tylko ostrzegam – pudding z mózgu i kac książkowy gwarantowany! Powieść porusza tyle ważnych kwestii, że nie sposób przejść obok nich obojętnie. W końcu nie wiadomo ile na tym świecie znajdziemy podobnych historii, które rozgrywają się w odróżnieniu od książki – w rzeczywistości. Kto wie, możne nawet bliska nam osoba przeżywa taki dramat a my nieświadomie nic na ten temat nie wiemy. Miłość dodaje skrzydeł, jak i również dzięki niej człowiek staje się silniejszy... Ale czy aż tak, by wytrzymać coś takiego? Gorąco polecam tę powieść, a zaraz po niej kurację serialową – inaczej się chyba nie da. Niemniej wiem, że nie każdy może pokochać ją tak jak ja, ale warto przeczytać tę wzruszającą i pełną cierpienia książkę. Ja już ustawiam się w kolejce, by jak najszybciej przeczytać kolejny tom – oczarowała mnie, zniszczyła i podbiła serducho! A ty masz powód by oddychać? Masz w życiu cel z którego czerpiesz tlen na kolejne dni? A może jesteś bezużyteczny i zużywasz go tylko niepotrzebnie? Oddychaj, póki masz czym... Każdy człowiek na ziemi boryka się z problem tego, czy aby na pewno ma to szczęście, by żyć. Ludzki los ma w sobie zapisane wszelakiego rodzaju odstępstwa, które musi zaakceptować na tyle, na ile potrafi. Lecz czy życie każdego z nas, ma w sobie cel który warto realizować? Czy mamy dostateczny powód na to, by oddychać? Bohaterka książki już wie, że aby taki powód mieć, należy przejść wiele prób życia... Emma jest dziewczynką na pozór nieśmiałą, cichą i dobrze ułożoną. Uczy się świetnie, nauczyciele ją chwalą, a nawet ma to szczęście, iż przyjaźni się z bardzo popularną dziewczyną w szkole. Jej życie choć tak idealne, skrywa w sobie wielką skazę. Jest ważny powód dla którego dziewczyna nie czuje się szczęśliwa. Los drwi z niej wciąż na nowo i na nowo, oddając ją z rąk matki alkoholiczki, do domu, gdzie panuje wroga atmosfera. Jej ciotka ciągle ją prześladuje i nie daje jej ani chwili poczucia bezpieczeństwa. Co kryje się za wrogą postawą jej krewniaczki? Do czego zdolna jest kobieta, w chwili największej furii? Czy Emma zdoła zwalczyć jej agresję? Kto okaże się dla dziewczyny prawdziwym drogowskazem i opatrznością?Jaką prawdę skrywają mury domu Emmy? Poznaj życie dziewczyny, która nie mając niczego, zdobywa w końcu w życiu prawdziwy powód by oddychać... "Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy." Biorąc pod uwagę fakt,iż jestem osobą z góry bardzo wrażliwą i empatyczną, nie mogę powiedzieć, że książka nie wywarła na mnie mocnych wrażeń. Choć raczej nie często sięgam po lektury tak emocjonujące, to jednak po tej lekturze, tej decyzji nie żałuję. Autorka doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak zachwycić czytelnika swoją treścią, i jak w dogodny dla siebie sposób, przekonać wszystkim do siebie. Wyobrażenie głównej bohaterki, jakie stworzyła, zapamiętuje się na długo. Choć na początku czułam lekki niedosyt z tą lekturą, później to wszystko się zmieniło. Nie znając wcześniej samej autorki,najpierw skupiłam się na jej piśmiennej mowie. Odkryłam dzięki temu, iż Rebecca jest kobietą która nie komplikuje zbytnio swej akcji, ani jej nie ubarwia, lecz pisze szczerze od serca. Takiej prawdy mnie osobiście trzeba było. Ta seria na pewno przypadnie do gustu nie tylko wrażliwcom, ale też osobom, które znają trudy życia. Nie w sposób jest się od niej oderwać jak i również zostawić ją niedoczytaną. "Moim sposobem na życie było trzymanie nerwów na wodzy, dławienie w sobie emocji i ich wypieranie." Wracając do głównej bohaterki, myślę iż Emma jest na tyle sympatyczną dziewczyną, że nie w sposób jest jej nie lubić. Owszem, zdarzają się niekiedy małe potknięcia, które sprawiają, że dziewczyna staje się irytująca, lecz nie trwa to zbyt długo. Historia Emmy nie tylko porywa, ale też daje do myślenia. Przy niej nie w sposób jest nie popatrzeć wstecz, i nie zacząć rozmyślać o własnym życiu. Dzięki całej fabule, można śmiało uznać, iż nasze życie jest wspaniałe takie, jakie jest. Przy niej po prostu się docenia to, co się ma. Podsumowując powiem szczerze, że książka ta potrafi zamieszać w życiu. Każdy kto się z nią zapozna, przekona się, że pomimo nie łatwej fabuły, utwór czyta się łatwo i szybko. Część pierwsza tej serii, daje obietnice na kolejne tomy i zapowiada, że ta seria ma wielką szansę być czymś niezwykłym. Samo zakończenie zaś, nie pozwala czytelnikowi zapomnieć o tej emocjonującej sile słowa autorki. Mnie osobiście nie tylko sama końcówka książki, lecz i również cała akcja, przekonała by nie wahać się przeczytać następne tomy. Polecam gorąco! Cierpienie jest nieodłącznym elementem ludzkiego życia. Jednak, ile człowiek jest w stanie znieść, gdy doświadcza go na co dzień w przerażających dawkach? Co możesz czuć przekraczając próg domu, w którym roi się od nienawiści, bólu, słów raniących jak ostrze noża? Obezwładniający Cię strach przed tym co Cię tam czeka. Uderzy Cię a może wymyśli coś gorszego? Stąpasz jak po kruchym lodzie... Czy w tej sytuacji istnieje chociaż jeden powód, by oddychać? "Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej. Jak do tego doszło, że Evan Matthews z dnia na dzień wywrócił mój stabilny świat? " Emma to nastolatka, która przeprowadziła się do miasteczka w stanie Connecticut. Niestety nie z własnej woli lecz losu, który chyba nie wiedział co wyprawia. Tam, gdzie żyje ludzie głównie przejmują się opinią innych. Z kim i z czym będą widziani każdego dnia? Nie wszyscy chcieliby być zauważani. Zamiast tego woleli by stopić się z powietrzem. Po prostu, pozostać niewidzialnymi. Tak jak Emma, która wiedzie swoje małe, skomplikowane życie w miarę poukładany sposób. Szkoła, sport byle tylko minął czas i mogła opuścić miejsce, w którym mieszka. Jedyną przyjaciółką jest Sara, która zna ją jak nikt inny. Dziewczyna zakrywa ślady cierpienia ubraniami, by nikt tego nie dostrzegł. Ile jeszcze razy będzie musiała to robić? Wydaje się, że nic innego nie stanie jej na przeszkodzie. Pewnego dnia dostrzega chłopaka o imieniu Evan i wtedy jej życie doszczętnie zaczyna się komplikować. On dostrzega w niej coś więcej. Zbliża się do niej a ona stara się go traktować z dystansem, by nie przekroczył bariery. Rodzi się wiele uczuć. Cena jest zbyt wysoka, by dopuścić do siebie miłość i ukazać jej niedoskonały, piekielny świat, który zaczyna się po przekroczeniu progu domu. Przemoc i patologiczna rodzina Próba normalnego życia Czy Emma złapie oddech, który okaże się jej powodem do tego aby, żyć? Dlaczego tu przyszło mi żyć? Znałam odpowiedź. To nie był wybór, tylko konieczność. Nie miałam dokąd pójść, a oni nie mogli odwrócić się do mnie plecami. Byli moją jedyną rodziną, za co jednak nie mogłam być wdzięczna losowi. Powód by oddychać to pierwsza powieść z trzech części serii pt. Oddechy, która porusza niezwykle trudny ale jakże ważny temat w naszej egzystencji jakim jest przemoc. Może nie widzimy jej na co dzień ale kto wie, może gdzieś za drzwiami jakiegoś domu ktoś właśnie jej doświadcza? A co jeśli ją zauważysz, czy reagujesz? Niewielka cząstka ludzi zdobywa się na tą odwagę mimo, że powinniśmy. Powód by oddychać przypomina, że trzeba mieć oczy szeroko otwarte. Nie zapominać, że to też istnieje. Próbować ją zwalczać. Bo zawsze istnieje jakiś mały powód, by oddychać. Nie wiedziałam czy autorka Rebecca Donovan udźwignie tą tematykę jednak przyjemnie się zaskoczyłam, bo spisała się na medal. Co jednak nie zdarza się często, zaufajcie mi. Gdy przeczytałam wypowiedź Tracy Garvis Graves: "Emocjonalnie intensywna i chwytająca za serce" pomyślałam sobie: Czy aby na pewno? Po przeczytaniu 496 stron znałam już odpowiedź. Autorka operuje niezwykle lekkim piórem, widać przychodzi jej to z łatwością. Myśli głównej bohaterki a przede wszystkim tego co doświadcza chwycą za serce i wycisną krople łez z niejednej osoby. Każdy z nas uwielbia powieści, gdzie czuje, że uczestniczy lub przygląda się akcji, ta taka jest. Tutaj napięcie rośnie z każdą przekręcaną stroną. Zaczyna się lekko ale z dawką jadu. Gdy Emma bierze batonik zbożowy a ciotka syczy aby to odłożyła, bo nie było tego na liście Emmy do kupienia, ta miażdży ją uciskiem w rękę. Później jest już tylko gorzej i bardziej boleśnie. Osobiście ściskało mnie za serce tak, że chwilami myślałam, że się z nią rozpadnę. Czytałam i odkładałam książkę w momentach, gdy wiedziałam, że jest tragicznie i nie dam rady doczytać na raz. Tak bolało.. Tak boli przemoc.. Kompletnie nie rozumiem zachowania jej ciotki i wujka. Toż to dla mnie prawdziwy przykład patologicznej rodziny i tak jest. Emma w domu zajmuje się codziennymi obowiązkami typu opieka nad kuzynostwem czy także mycie naczyń. Wyobraźcie sobie, że robicie coś źle chociaż.. To nie ma znaczenia, bo nawet jeśli Emma zrobi coś dobrze, to jej ciotka robi awanturę i znęca się nad nią z byle powodu. Bicie, nienawistne spojrzenie, ostre słowa. Czy normalny człowiek o zdrowych zmysłach uderzy kijem bejsbolowym? Na wieść o studiach wybuchnie gniewem i biciem? Zastosuje surowe kary typu żadnych wyjść a mycie się zaledwie w 5 minut ? To patologia! Irytującą osobą był zdecydowanie wujek Emmy. Nie wiem jak można widząc jaki stosunek ma jego żona do bratanicy i co wyprawia definitywnie wypierać się, że takie coś nie ma miejsca. W zamian zachowywać się jakby nic się nie działo. Chyba trzeba być głupcem albo totalnie zaślepionym aby nie przeciwstawić się i nie pomóc rozwiązać tej sytuacji. Każda książka kończy się na różne sposoby. W tym przypadku nie jest to zakończenie z happy end'em i cukierkową słodkością. To jedna wielka niewiadoma, która podsyca jeszcze bardziej ciekawość tego, co będzie dalej. Na ostatniej stronie znajduje się epilog, który doprawdy uwielbiam za nie błahe zakończenie i słowa, które dają do myślenia. W rozrachunku między miłością a stratą to miłość popychała mnie do walki o to, by... oddychać. Powiedzieć polecam to za mało ale nie powiedzieć nic to jeszcze gorsze. Poczuj to co czuje Emma, doświadcz to z nią, chwytaj się celu i odnajdź swój powód by oddychać pędząc do księgarni, biblioteki łapiąc w dłonie właśnie tą powieść! Za możliwość przeczytania tej jakże niebanalnej, tykającej jak bomba akcji, w której czujesz każdy najmniejszy ból ciała, dziękuję z całego serducha Wydawnictwu Feeria Young. :) Mi osobiście ta książka bardzo się spodobała. Razem z główną bohaterką przeżywałam ten ból i cierpienie, ale również te piękne chwile. Ta powieść jest tak emocjonalna, że w pewnym momencie płaczesz, a zaraz potem zaczynasz się uśmiechać. A koniec tak bardzo mnie zaintrygował, że z wielką niecierpliwością czekałam na kolejny tom. Bardzo mi się spodobało w niej również to, iż ma ona takie piękne, a zarazem tak, można powiedzieć, straszne przesłanie. Ukazuje nam to o czym niektórzy nie chcą w ogóle słyszeć, bo jest to zbyt bolesna prawda. Każdy z nas chyba chociaż raz chciał zniknąć, stać się bezbarwnym tak aby ludzie nas zignorowali. Życie Emmy wygląda tak codziennie a jedynym co jej pozostało ze szczęścia to nadzieja. Że mijające dni przyniosą ocalenie i zmiany. Życie Emmy to jedno wielkie cierpienie. Codzienne obowiązki, praca , którą jest zmuszona wykonywać aby przetrwać w domu. Domu w którym nigdy nie była mile widziana. Kiedy cztery lata temu do niego przybyła wydawał się jej ratunkiem, zostawiając za sobą matkę, która nie umiała się nią zająć. Nie wiedziała że następne lata spędzi odliczając dni i ukrywając rany. Z pozoru wszystko jest dobrze idealna rodzina. Perfekcyjny obrazek ale nikt nie widzi wykluczonej dziewczyny,która walce o przetrwanie wycofuje się na krawędzie społeczności szkolnej. Wiecznie zapracowana najlepsza uczennica nie budzi najmniejszych podejrzeń. Ale co zrobi Emma gdy spotka czarującego Evana, który sprawi że cały jej plan zacznie się sypać? Cała akcja książki kręci się wokół emocji. Tych ukrywanych, tłumionych i tych, których wybuchu nie da się już powstrzymać. Od pierwszych stron urzekają nas opisy palących uczuć głównej bohaterki, które stara się ukryć przed ludźmi. Obserwujemy także wiele postaw wobec Emmy. Wrogość jaką okazuje jej ciotka. Bierność wuja, a tym samym przyzwolenie na krzywdę dziewczyny. Oraz miłość jaką pałają do niej kuzyni. Co mnie urzekło w tej powieści to jej prawdziwość nie jest ona niedorzecznie romantyczna ani nic z tych rzeczy. Porusza prawdziwe problemy. Jest ludzka pokazuje że rzeczy nie zawsze są takie jak nam się wydaje. Ta historia nie ma na celu doprowadzenia czytelnika do łez a pokazanie że oprócz naszych problemów są także inny i czasami też trzeba zwrócić na nich uwagę. Autorka książką poszerza nasze horyzonty, uczy wrażliwości i empatii. Otwiera na problemy innych ludzi. Po przeczytaniu książki już nigdy nie spojrzysz na nic w taki sam sposób jak wcześniej. jest cudowna. Wciągnie. Odbierze oddech. I pozostawi cię bez tchu. Moja ocena:9/10
panna---nikt Często przestaje się odzywać do ludzi w momentach kiedy jest u mnie naprawdę źle. Po prostu nie chcę psuć im humoru moim narzekaniem. panna---nikt More you might like dedukcje slowo-pisane:“Kiedy wziąłeś mnie w ramiona, zrozumiałam, że niezależnie od tego, co stanie się z moim życiem, to ty jesteś moim domem.” — Coleen Hoover dedukcje blackqv placzliwie:a ja lubie i wulgarnosc, i poezje, bo mam wrazenie, ze jedna i druga zawsze sa prawdziwe blackqv blackqv zagubienia:tumblr od zawsze był moim sposobem na wylewanie uczuć których nie potrafiłam powiedzieć blackqv dedukcje beznadziejnaaaaa:“Bywają momenty, gdy to wszystko do mnie wraca. Nie ważne co w danej chwili robię, czy jestem bardziej zajęta, czy mniej. Te myśli po prostu tak nagle przychodzą, a wtedy jest mi się trudno ich pozbyć” dedukcje panikea panikea:“Związki są po to abyśmy rozumieli marzenia drugiej osoby. Abyśmy rozmawiali o nich. Mimo, że czasami masz ochotę zajebać tę drugą osobę siekierą, a ona ciebie tłuczkiem. Wszystko da się wynegocjować. Jeśli tylko pogadacie ze sobą o godzinę dłużej. I ja się zgadzam, że nic tak czasami nie wkurwia jak to, że ta druga strona ma inne zdanie na jakiś temat. Ale czasami trzeba się przymknąć i ROZWAŻYĆ co ta druga strona ma do powiedzenia. Zaskakująco często może mieć rację. To co nazywamy miłością, tak naprawdę jest bowiem komunikacją. Cielesną – przez dotyk. I słowną, przez rozmowę, w której tworzy nasz własny, prywatny język. Nie ma komunikacji, nie ma też miłości.” — Piotr C. panikea hello-black-white inspiredw:W różnych okresach życia czyta się ten sam tekst - Kapuściński hello-black-white hello-black-white mecydoria:“Czasem już poznając kogoś, wiesz, że będzie dla Ciebie kimś ważnym. I nie mówię tu o miłości od pierwszego wejrzenia. Nigdy w nią nie wierzyłam. Wierzyłam natomiast w to, że każdy człowiek spotkany na naszej drodze nie staje na niej przypadkiem.” — Anna Bellon (Słowem w sedno) hello-black-white dedukcje dedukcje:““Rzadko się zdarza, że mówię komuś jak naprawde się czuję”” — dedukcje panikea panikea:“Tak to jest. Czasami na kogoś spoglądasz i od razu nie lubisz” — Piotr C. powieść Pokolenie Ikea panikea
Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie Tu jest pięknie W drugim sezonie programu "Tu jest pięknie" Dorota Szelągowska odwiedzi wyjątkowe miejsca w Polsce, o których istnieniu często wiedzą tylko wtajemniczeni. Dziennikarka udowodni, że nigdy nie jest za późno, aby spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i chociaż na chwilę zamieszkać w domku na drzewie. Tym, którzy cenią sobie większe wygody, pokaże luksusowe wnętrza powstałe w starej fabryce tkanin bawełnianych. Widzowie poznają też właścicieli tych urokliwych miejsc, którzy opowiedzą nam swoje historie i zdradzą, jak udało im się zrealizować swoje nietuzinkowe plany i projekty. Wielu z nich porzuciło życie w dużych miastach, aby móc zająć się tym, co kochają najbardziej - urządzaniem wnętrz i prowadzeniem wyjątkowych zajrzy w każdy zakamarek tych oryginalnych obiektów, zdradzi widzom wnętrzarskie patenty i udowodni, że w Polsce jest wiele wspaniałych miejsc, w których naprawdę jest pięknie!Zobacz wideo!Zobacz także
Bezdech u niemowląt bywa przyczyną śmierci łóżeczkowej, słusznie więc budzi niepokój rodziców. Gdy dziecko przestaje oddychać, trzeba zachować zimną krew, choć to niezwykle trudne. Jak bardzo stresujące są to momenty, pokazują historie tych mam. Bezdech u niemowlaka to zatrzymanie oddechu – na kilka bądź kilkanaście sekund. Jeśli trwa długo, może spowodować niedotlenienie ośrodkowego układu nerwowego, a u malutkich dzieci doprowadzić nawet do śmierci łóżeczkowej (SIDS). Nic dziwnego, że rodzice niemowląt niepokoją się i starają się kontrolować oddech dziecka podczas snu. A co się dzieje, gdy maluszek przestaje oddychać? Historie mam, które opowiedziały o swoich doświadczeniach na naszym fanpage'u na Facebooku, pokazują, że czasem to bardzo dramatyczne chwile. Bezdech u niemowlaka: najgorsze doświadczenie w życiu Malutkie dziecko, które przestaje oddychać podczas snu – czy można sobie wyobrazić coś bardziej przerażającego? Bezdech u dziecka to chyba jedna z największych obaw rodziców niemowląt, zwłaszcza że nocą trudniej nieustannie czuwać nad bezpieczeństwem malucha. Niestety, dość często zdarza się, że maluszki z różnych przyczyn przestają oddychać (nawet na krótko), a rodzice w tych dramatycznych chwilach są pozostawieni sami sobie. Mamy podzieliły się swoimi poruszającymi historiami. Nie wszystkie miały dobre zakończenie. Rose: „Ja miałam taką sytuację dwa razy, że wyrwałam syna z bezdechu. Wiedziałam, że dziecko może mieć chwilę przerwy w oddychaniu, kiedy śpi, dlatego zawsze liczyłam sekundy. Czasami sam wracał do oddechu. Kiedy było za długo, to go wybudzałam. Spał ze mną, więc zawsze się budziłam, gdy coś się działo." Ewelina: „Monitor oddechu miałam do roku, mimo że moje dzieci teoretycznie nie były w grupie ryzyka. Raz się nam uruchomił przy córce. Mało się nie pozabijaliśmy z mężem w progu. Nigdy się tak nie bałam! Okazało się, że zapadła w głęboki sen, bo od razu chwyciłam ją na ręce, a ona otworzyła oczy i zasnęła spokojnie. Teraz ma prawie 9 miesięcy i nadal używamy. Nawet w dzień w trakcie drzemki." Iwona: „Mój synek zmarł na SIDS 10 lat temu, od tamtej pory nie mogę przezwyciężyć strachu, boję się o swoje wnuki, zdarza się, że siedzę przy nich całe noce i nasłuchuję, czy oddychają. A są już duże: 10 i 6 lat." Sandra: „Zdarzyło się... monitor oddechu zareagował, ja szarpię dziecko, a ono jakby się wzbudziło... podobno zapadł w najcięższą fazę snu, w której przez ileś czasu się nie oddycha, a przynajmniej tak stwierdził nasz neurolog." Joanna: „Mój syn miał bezdech i szybko został reanimowany, nikomu tego nie życzę, długo potem spałam z ręką na jego serduszku i sprawdzałam, czy oddycha. Przy kolejnych dzieciach byłam już bardzo czujna, gdy spały." Co robić, gdy dziecko przestaje oddychać? wyjmij dziecko z łóżka i obróć buzią do dołu zdecydowanie potrząśnij dzieckiem poklep dziecko po plecach sprawdź drożność dróg oddechowych Jeśli dziecko wciąż nie oddycha, wezwij pogotowie i zastosuj sztuczne oddychanie metodą usta-nos-usta. Zobacz jak resuscytować niemowlaka. Pamiętaj, że krótka przerwa w oddychaniu, trwająca tylko kilka sekund, nie jest groźna dla zdrowia. Ale jeśli bezdech u niemowlaka trwa 15 sekund lub dłużej, a do tego często się powtarza, koniecznie skonsultuj się neonatologiem i laryngologiem. W leczeniu bezdechów u wcześniaków stosuje się np. tlenoterapię. Warto też kontrolować oddech dziecka za pomocą specjalnych urządzeń – monitorów oddechu, które zaalarmują cię, gdy oddech dziecka ustanie albo będzie nieregularny bądź zbyt płytki. Będziesz wreszcie mogła spać spokojnie. Kup taki domowy monitor oddechu, zwłaszcza jeśli masz w domu wcześniaka. Przyczyny bezdechu u niemowląt Bezdech zdarza się zarówno u niemowląt, jak i u starszych dzieci. Najmłodsze niemowlęta mogą przestać oddychać w czasie snu z powodu niedojrzałości układu oddechowego i nerwowego (głównie wcześniaki), ale przyczyną bezdechu może być też refluks żołądkowo-przełykowy, nieprawidłowa kontrola oddychania czy zaburzenia neurologiczne. U kilkulatków bezdech jest zwykle spowodowany przerostem migdałka gardłowego i powiększeniem migdałków podniebiennych. Zobacz też: Układanie dziecka do snu w tej pozycji jest niebezpieczne! Ile powinno spać niemowlę 10 sposobów, by zapobiec SIDS
jest pięknie ja przestaje już oddychać